Zbliżające się święto Zesłania Ducha Świętego zatraciło swój dawny, ludowy charakter, a jak wskazuje jego potoczna nazwa – „Zielone Świątki”, oprawa tego dnia była pełnią rozkwitłej wiosny. Zielone Świątki jest to święto ruchome, obchodzone w siódmą niedzielę po Wielkanocy, na pamiątkę zesłania Ducha Świętego oraz założenia Kościoła, zwane też Pięćdziesiątnicą.
Jeszcze do połowy ubiegłego stulecia świętowane były uroczyście dwa dni Zielonych Świątek – niedziela i poniedziałek. Najbardziej rzucającym się zwyczajem tego okresu było majenie domów, zgodnie z powiedzeniem „Zielone Świątki – tatarak w kątki”. Niegdyś przed wejściem do chat ustawiano młode zielone brzózki – dziś ten zwyczaj w zasadzie zarzucono. Współcześnie kobiety niekiedy przynoszą jeszcze do domów „zielone”, czyli mniejsze gałązki brzozy czy klonu, które wkładają za obrazy i do wazonów, oraz przede wszystkim tatarak, który tną na krótkie kawałki i rozrzucają po całym mieszkaniu oraz przed chatą, a dawniej nawet zatykano je w strzechy domów. Tak opisywał to Kolberg: „W dnie te umiatają przed domem śmiecie, posypią miejsce to tatarakiem i obsadzą ganki domu, a czasami i bliski plotek gałązkami brzeziny”. W wieńce z kwiatów i liści ubierano także przydrożne krzyże i kapliczki.
Niegdyś pierwszego dnia Zielonych Świątek pastuchy, pędząc przed południem do wsi bydło z pastwiska, wybierali pięknego i spokojnego wołu, okrywali go starą siecią i następnie przywiązywali ją do tułowia słomianymi pasami. Za sieć i powrósła wkładali gałązki i polne kwiaty, na rogi zaś wieniec z brzozowych gałązek. Tak przystrojonego wołu hałasując prowadzili na czele stada do wsi, gdzie właściciel zwierzęcia musiał je wykupić z rąk pastuchów datkiem pieniężnym. W przeciwnym razie chłopcy prowadzili wołu dalej na wieś. Spokojnego wołu wprowadzano nawet do chaty, gdzie gospodarze musieli okupić się od niespodziewanego najazdu pasterzy. Gloger pisał: „Na Zielone Świątki pastuchy przygotowywali rodzaj uplecionych z łyka wierzbowego zaprzęgów, a raczej rzędu na wołu, podobnego do zwykłej rogoży, tudzież przystrajają z odartej szeroko kory z drzewa olszowego, dziwnego bałwana, mającego człowieka, a zarazem i rycerza wyobrażać”. W Poznańskim podczas Zielonych Świąt chłopcy obnosili albo obwozili na koniu „Maja” – figurę ludzką zrobioną za słomy i przybraną liśćmi, kwiatami i ziołami polnymi. Na Podlasiu południowym obwożono na przystrojonym wole kukłę zwaną Roduś. Po południu pastuchy spędzali bydło w jedno miejsce i na pastwisku, kupiwszy sobie uprzednio w karczmie wódki i piwa, urządzali biesiadę zwaną „majówką” lub „wołowym weselem”. Później pastuchy ograniczali się do zakładania wołom zielonych wieńców na rogi. Gospodarze wykupywali uwieńczone zwierzęta, dając złotówkę „wykupnego” na cukierki.
Dziewczęta w drugi dzień Zielonych Świąt szły w łąki i tam rozpalały ognisko. Przy ognisku plotły wieniec z ruty, chabru oraz brzozowych lub klonowych gałązek i wybierały spośród siebie „królewnę”. Najczęściej była nią najmłodsza i najładniejsza dziewczyna, którą ubierano w białą lub niebieską suknię, przepasywano wstążką, obwieszano koralami i wstążkami i na głowę wkładano koronę. Królewnę oprowadzano trzy razy wokół ogniska, a następnie wesoły i barwny korowód obchodził granice wioskowych pół, śpiewając przy tym pieśni, wśród których powtarzał się refren:
„Gdzie królowa chodzi,
tam pszeniczka rodzi.
Gdzie królowa nie chodzi,
Tam pszeniczka nie rodzi”.
Po obejściu pół dziewczęta prowadziły „królewnę” do wsi, gdzie w niektórych chatach przyjmowano orszak poczęstunkiem. Na terenie Mazowsza, w okolicach Ciechanowa, na Zielone Świątki ustawiano we wsiach wysokie słupy, umajone zielenią, natomiast w Rzeszowskiem nieodłącznym atrybutem tych świąt były jaja. Gospodyni, chcąc aby kury dobrze się niosły, smażyła w Zielone Świątki na śniadanie jajecznicę, a pastuchy zabierali je ze sobą i piekli na ognisku oblepione gliną.
Z Zielonymi Świątkami związane są liczne przysłowia, obrazujące obyczaje – „Do Zielonych Świątek można wodę lać i w piątek” czyli trwa wielkanocne wzajemne polewanie wodą, „Kto ślub bierze na Zielone Świątki, to Duch św. zstępuje na ziemię, a diabeł w małżeństwo” – czyli wesela w tym dniu są nieszczęśliwe. Pogodę przepowiadano: „Jeżeli w Świątki deszcz pada, wielką biedę zapowiada”, ale jednocześnie deszcze zwiastowały obfitość zbiorów – „Deszcz w Zielone Świątki, będą wielkie sprzątki”, „Mokre Zielone Świątki dają tłuste Boże Narodzenie”. Mówiono, że „Około Zielonych Świątek to najlepszy wziątek” – ponieważ w tym czasie krowy dają najwięcej mleka i jest dostatek nabiału, oraz „Od Zielonych Świątek jajko wlazło w kątek” – ponieważ jest to czas pierwszego wylęgu kurcząt. O zbliżającym się końcu przednówka i początku nowych plonów mówiły przysłowia: „Na Zielone Świątki dobre i otrąbki” i „Na św. Ducha w polu otucha”.